czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 5


Miałam ochotę rozwalić wszystko co znajduję się w moim pokoju, byłam po prostu wściekła. Okej, ja rozumiem, że ojciec kocha tą swoją firmę, ale kurwa bez przesady! Co to ma do cholery jasnej być?! Ja i Styles?! Oni chyba sobie kurwa żarty robią. Ja go nienawidzę,a tu proszę, mam być jego dziewczyną? Chyba zaraz się zabiję! Zrobiłabym wszystko dla ojca, tak jak mu już kiedyś powiedziałam, ale nie może mnie zmuszać do czegoś takiego! Co to kurwa średniowiecze, że będzie mi partnerów wybierał do cholery?! Zaraz chyba zwariuję!

- Mogę?- do mojego pokoju wszedł Ibrahim.

- Po co się do cholery pytasz, skoro już wlazłeś?- odpowiedziałam zdenerwowana.

Nie byłam zła na Ibrahima tylko oczywiście na mojego ojca... muszę się uspokoić, nie mam w zwyczaju wyładowywać swoje nerwy na innych. Mój brat usiadł na moim łóżku i zamknął w swoich stalowym uścisku.

- Czemu on mi to robi? Przecież wie jak bardzo nienawidzę Harry'ego.- syknęłam.

- Miałem ci nie mówić ale...- zawahał się na chwilę, po czym kontynuował.- Pan Styles ma problemy z Harry'm, a nasz tata z firmą. Uzgodnili, że obaj sobie pomogą, ty masz jakoś ogarnąć młodego Styles'a a on w zamian za to pomoże ojcu z firmą.- wytłumaczył, a ja się od niego odsunęłam.

Jak ma kurwa problemy z synkiem to niech go do jakiegoś poprawczaka albo lepiej do psychiatryka weźmie, a nie ja mam mu pomóc. Z resztą jak?! Co ja mam mu zrobić, hę? Dać dupy, czy co? To jest naprawdę mocno popieprzone.

- On jest tym tak samo zaskoczony jak ty, uwierz mi. Lepiej chodźmy na dół i porozmawiacie o tym na spokojnie.

- Nie chcę...- zaczęłam, ale on skutecznie mi przeszkodził.

- Lucy.- powiedział ostrym tonem i surowym spojrzeniem.

- Okej, okej...-uniosłam ręce w geście obrony i zeszłam z bratem na dół.

Loczek siedział nieźle wkurwiony przy stole, a kiedy usiadłam na moim poprzednim miejscu, na przeciwko niego, spojrzał na mnie gniewnie, a jego oczy momentalnie pociemniały jeszcze bardziej. Ogarnij się psycholu, co ja ci do cholery zrobiłam..?

- Lucy, Harry. Musicie zrobić to dla własnego dobra i dobra firm...- odezwał się Pan Styles.

- Własnego dobra?!- krzyknęłam wkurzona.- Przy tym debilu to ja w psychiatryku wyląduję, albo po pełnie samobójstwo!- miałam już tego serdecznie dość.

Chłopak na przeciwko prychnął i ponownie uniósł na mnie spojrzenie swoich szmaragdowych tęczówek. - Sama kurwa nie jesteś lepsza. Ja przynajmniej staram się być miły, a ty non stop zachowujesz się jak suka.- warknął, a ja miałam ochotę go uderzyć.

- Ja?- zmarszczyłam oczy i kontynuowałam.- To ty zachowujesz się jak jakieś cholerny dupek!- podniosłam głos.

- Uspokójcie się.- do rozmowy dołączył mój tata.- Później ci wszystko wytłumaczę Lu.- kontynuował spokojnie mój ojciec. - a teraz idźcie do twojego pokoju i przemyślcie to.

Zamknęłam oczy, próbując się nieco uspokoić. On sobie chyba jaja robi...

- Nigdzie. Z. Nim.Nie.Idę.- wysyczałam przez zęby.

- Lucindo.- warknął mój ojciec, a ja wstałam od stołu z Harry'm i poszliśmy do mojego pokoju.

Usiadłam na moim łóżku, a on stał na środku pomieszczenia przypatrując mi się uważnie.

- I co się tak gapisz?- mruknęłam a on podszedł i usiadł koło mnie.

Jego specyficzny zapach dotarł do moich nozdrzy, a ja od razu się uspokoiłam. Cholera, on nie może tak na mnie działać! Co tu się dzieje?!

- Mi też to nie odpowiada, ale możemy zrobić tak.- odezwał się po chwili ciszy, a wzrok utkwiony miał w jednym punkcie przed sobą.

- Jak?- zapytałam i spojrzałam na jego profil. Można powiedzieć, że jest perfekcyjny. Oczywiście z wyglądu, bo charakter ma straszny...

- I co się tak gapisz?- wywróciłam na niego oczami i odwróciłam od niego wzrok.

- Możemy udawać przed rodziną.- zaproponował,a mi się to spodobało.

- Dobrze.- zgodziłam się z nim.

- Czyli teraz wychodzimy do ojców i co?- spojrzał na moją twarz i oblizał swoje wargi, patrząc na moje usta, przez co poczułam się bardzo niekomfortowo.

- Noo...- westchnęłam i przeczesałam dłonią włosy.- Nie możemy wyjść i tak po prostu powiedzieć, że się kochamy i te inne pierdoły.- skinął potwierdzająco głową.- Myślę, że możemy tak iść i powiedzieć z wieeelką niechęcią, że możemy spróbować.

- Jesteś mądrzejsza niż myślałem.- uśmiechnął się lekko i wstał.

- Nie doceniłeś mnie.- wyszczerzyłam się, a on zachichotał cicho, na co moje serce przyśpieszyło swoją prace. Co do cholery?

- Idziemy?- zapytał.

- Idziemy.- skinęłam lekko głową i zeszliśmy na dół.


Przepraszam, że taki krótki, ale mam zagrożenie z fizyki i cudem udało mi się zabrać lapka. Dlatego też nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Mam 3 tygodnie na poprawienie tego...
Do napisania. :)
P.S zmieniłam fabułę. Teraz Lily Collins jest Lucy zamiast Danielle. :)
Z resztą sami sprawdźcie. c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz