piątek, 17 lipca 2015

Notka + wyjaśnienia

Przepraszam, że nic nie dodaję, ale:
°Kompletny brak weny
°Wakacje
°Śmierć mojego kuzyna

Chciałam Wam już to wcześniej wytłumaczyć, ale naprawdę nie miałam na nic ochoty. Nie mam pojęcia kiedy coś dodam, ale mam nadzieję,  że ze mną zostaniecie. :)
Kocham Was i do napisania!  ♥

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 6


Zeszliśmy na dół, gdzie zastaliśmy naszych ukochanych ojców (czujecie ten sarkazm?), którzy zawzięcie o czymś dyskutowali, ale kiedy weszliśmy nagle ucichli. Nie mam pojęcia jak to ma wyglądać... Nie wiem co się ze mną dzieje, moje ciało zupełnie inaczej reaguje na loczka niż kiedyś. Jeszcze rok temu jak o nim pomyślałam chciało mi się rzygać a teraz..? Kiedy czuję jego zapach lub jego obecność uspokajam się, to tak jakbym czuła się bezpieczna czy coś, ale... jak? To wszystko jest nienormalne. Wszystkie dziewczyny na uczelni prawie że biją się o niego a ja robiłam wszystko, żeby trzymać się od niego z daleka... może to przed obawą, że mogłabym się w nim zakochać..? Dużo rzeczy słyszałam na jego temat, ale nigdy nie wiedziałam czy to prawda. Okay, wiedziałam, że on nie jest grzecznym chłopcem, ale rzeczy, które o nim słyszałam są naprawdę odpychające. Mówią, że jego rodzice nie dają sobie z nim rady, że pije, pali, w co nie wierzę, bo odkąd tylko pamiętam brzydził się palenia i narkotyków, a tu takie plotki słyszałam, że głowa mała. Nigdy nie widziałam, żeby palił... idiotko, przecież nie paliłby w szkole...- dodała moja podświadomość. W sumie racja, kto normalny chodziłby po szkole z fajką w ustach..? Może on robi to samo co Niall? Z resztą co mnie to, niech sobie pali, co to mnie ma niby obchodzić? Od jakichś pięciu minut jest twoim chłopakiem- wtrąciła moja już znienawidzona podświadomość. Nie, nie, nie. On nie jest moim pieprzonym chłopakiem. Mam tylko udawać dla dobra firmy mojego taty. Tyle lat pracował na to wszystko i teraz nie pozwolę, żeby to wszystko mu się zawaliło. Choćbym miała być ze Stylesem. W sumie jest tego jeden plus, Harry jest przystojny i to mu trzeba przyznać. Kiedy byliśmy dziećmi zawsze się z nim bawiłam, jeszcze była jego siostra Gemma, której zawsze dokuczaliśmy. Kiedyś było zupełnie inaczej... Wtedy go lubiłam... wszystko zmieniło się po śmierci mojej mamy. Przestaliśmy się tak często widywać, aż w końcu straciliśmy kontakt i zaczęła się nienawiść. Myślę, że ona z czasem się zmniejszyła, bo teraz przynajmniej możemy jakoś ze sobą rozmawiać a wcześniej albo na siebie wrzeszczeliśmy albo omijaliśmy szerokim łukiem. Brakowało mi go... Był moim jedynym przyjacielem, a po śmierci mojej mamy byłam całkowicie zagubiona, straciłam matkę i jedynego przyjaciela. Potem zaczęłam go nienawidzić i to chyba właśnie przez to, że zostawił mnie w najgorszym momencie mojego życia, wtedy, kiedy potrzebowałam go najbardziej.

- I jak?- odezwał się mój tata.

- Postanowiliśmy...- zaczął loczek i spojrzał na mnie.- Że będziemy razem.- Oczywiście tylko i wyłącznie dla dobra firmy pana Pitts'a.- dodał szybko.

Spuściłam głowę i przypatrywałam się podłodze, jakoś wydała się mi bardziej interesująca od rozmowy, który prowadził Harry z naszymi ojcami. Gdyby moja mama tu była, nie pozwoliłaby mojemu tacie na to wszystko... ale jej tu nie ma... i  nigdy nie będzie...

- Widzimy się jutro.- wzdrygnęłam się zaskoczona. Harry szepnął mi do ucha i musnął delikatnie mój chłodny policzek swoimi gorącymi wargami, a mi zrobiło się gorąco i mogłam się wręcz założyć, że moje policzki były teraz nieźle czerwone.

- Na co czekasz, hę?- zapytałam go, kiedy zauważyłam, że nadal nie odchodzi.

- No wiesz... Jesteś teraz moją dziewczyną, więc malutki całus w policzek chyba ci nie zaszkodzi prawda?- zapytał z tym cwaniackim uśmieszkiem, który z chęcią zdarłabym mu z mordy.

- Chyba raczej malutki kopniak w dupę ci nie zaszkodzi, prawda?- odgryzłam mu się.- Nie zapominaj, że mamy udawać palancie.-szepnęłam.

- No właśnie. Przed rodziną, a jak zapewne zdążyłaś zauważyć , oni gapią się na nas, więc pocałuj mnie w ten pieprzony policzek i już sobie idę.-odpowiedział zdenerwowany, a jego oczy pociemniały.

Rzeczywiście się na nas gapili, przestraszyłam się trochę Harrego, to w jaki sposób mówił i to jak jego tęczówki pociemniały ze złości, wprost mnie przeraziły, więc uznałam, że lepiej się z nim nie kłócić i stanęłam na palcach, aby dosięgnąć jego policzka i cmoknęłam go w miejsce, gdzie zawsze pojawiały się jego urocze dołeczki, kiedy się uśmiechał. On jest za wysoki albo to ja jestem za niska...

- Podjadę po ciebie rano i pojedziemy razem do szkoły.

- Nie przesadzaj...- wywróciłam na niego oczami.

- Lucy.- warknął cicho.

- Dobra, tylko nie spinaj tak dupy..-mruknęłam.

Nie odzywając się już ani słowem, odwrócił się na pięcie i wyszedł ze swoim ojcem z domu. Westchnęłam głośno i opadłam na kanapę obok mojego taty.

- Możesz mi to wszystko wytłumaczyć?- odezwałam się po chwili ciszy.

- Przepraszam Lu... Muszę uratować firmę, a to jedyny sposób.- opowiedział cicho i pocałował mnie w czubek głowy.- a teraz zmykaj już spać.- poczochrał moje włosy,na co zaśmiałam się cicho.

- Dobranoc staruszku.- zachichotałam.

- Chyba aż na tak starego nie wygląda, co?- wydął śmiesznie usta.

- Niech ci będzie.- wystawiłam mu język i poszłam na górę.

Kochałam mojego tatę, chociaż zaniedbywał mnie i moich braci, w szczególności Salima, to i tak go kochałam. Rzadko co bywał w domu, ale jak już był, to starał się jak tylko mógł, żeby spędzić z nami trochę czasu.

Weszłam pod prysznic, uprzednio zdejmując ciuchy, gorąca woda najlepiej na mnie działa, wtedy moje mięśnie się rozluźniają, a ja uspokajam. Dzisiejszy dzień, a w szczególności wieczór, był naprawdę trudny i przydał mi się taki gorący prysznic. Ubrałam moją piżamę składającą się z błękitnej koszuli nocnej z jedwabiu i majtek, po czym wskoczyłam pod moją cieplutką kołdrę. Wzięłam telefon i sprawdziłam która godzina, cholera już po jedenastej w nocy... Napisałam do Niall'a jeszcze krótką wiadomość, bo wiem, że lepiej mu się wtedy śpi.

Do Niall:
Dobranoc Ni. xx

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo zaledwie po jakichś 20 sekundach mój telefon zaczął wibrować w moich dłoniach.

Od Niall:
Tobie również Lu. xx

Uśmiechnęłam się delikatnie i odłożyłam telefon na stolik nocny obok łóżka i zasnęłam.


***

Obudziłam się równo o siódmej dzięki jakiemuś geniuszowi, który postanowił zadzwonić do mnie z samego rana. Odebrałam telefon nawet nie sprawdzając kto mówi.

-Tak?-zapytałam zaspanym głosem.

- Dzień dobry!-odpowiedział tak dobrze znany mi głos.

- Cześć Harry...- mruknęłam.

- Chciałem ci tylko przypomnieć, że będę po ciebie za 45 minut, a znając ciebie i to, że prawie zawsze się spóźniasz, postanowiłem zadzwonić i ci o tym przypomnieć.

- Dzięki.- ziewnęłam i wstałam z łóżka.- A teraz pozwól, że przygotuję się do szkoły.

- Oczywiście, do zobaczenia.

- Do zobaczenia...- westchnęłam i rozłączyłam się.

Przebrałam się w czarne jeansy i beżowy, wełniany sweter, do tego założyłam czarne vansy, zrobiłam delikatny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone tak, jak miałam to w zwyczaju. Zostało mi 15 minut na zjedzenie śniadania, świetnie. Zjadłam w trybie ekspresowym moje codzienne śniadanie, czyli muesli z mlekiem i pobiegłam szybko do drzwi, bo Harry już był. Zabrałam swoją skórzaną kurtkę z wieszaka i w biegu otworzyłam drzwi, wpadając na loczka. Kiedy już moja twarz miała spotkać się z marmurową posadzką schodów, poczułam jego dłonie na moich ramionach. Odetchnęłam z ulgą i podniosłam na niego wzrok. Jego wzrok błądził cały czas pomiędzy moimi oczami a ustami, a on sam przygryzł dolną wargę, a mnie ogarnęła nagła ochota pocałowania go. Czkajcie, że łot?! Pocałować?! Lucy, idiotko, co się z tobą dzieję?!

- Już w porządku. Możesz mnie puścić.- uśmiechnęłam się do niego.

- Uważaj trochę.- odpowiedział oschle. Jeju, co ci?

- Przecież wiesz, że zawsze byłam niezdarą.- zachichotałam, a on uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje urocze dołeczki.

- Jedziemy?- zapytał.

- Jedziemy.- odpowiedziałam z uśmiechem i weszliśmy do jego czarnego Ferrari.

Przez całą drogę rozmawialiśmy o tym co działo się w naszym życiu przez ten czas, kiedy nie za bardzo się lubiliśmy. Chciałam wyjść z samochodu, ale zamknął drzwi, dupek. Przeszedł na około do drzwi po mojej stronie, otworzył je i podał mi rękę, żeby pomóc mi wyjść. Z chęcią chwyciłam jego dłoń, bo szczerze nienawidzę tych aut. Mają zbyt nisko podwozie, przez co cholernie trudno z nich wysiąść. 

- Co teraz masz?- zapytał.

- Angielski.- odpowiedziałam zdenerwowana, nie znoszę tego przedmiotu. - A ty?

- Artystyczne...- mruknął.

Brunet postanowił odprowadzić mnie do sali, w której odbywały się moje zajęcia, a wszyscy po drodze dziwnie się na nas gapili ze zdziwieniem wymalowanym na twarzach. Taa... spotkać Pitts i Styles'a razem na korytarzu to coś dziwnego. Kiedy dochodziliśmy już do drzwi od pomieszczenia, w którym odbywał się angielski, zauważyłam Niall'a idącego w naszą stronę, więc chciałam do niego podbiec, ale zanim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch, Harry przyparł mnie całym swoim ciałem do ściany obok, a ręce oparł po obu stronach mojej głowy i mocno w pił się swoimi gorącymi wargami w moje usta. Nie miałam zamiaru oddać mu tego pocałunku, miałam ochotę go uderzyć, ale byłam w zbyt wielkim szoku. Odsunął się ode mnie po chwili, która wydawała mi się wiecznością, po czym zbliżył głowę do mojego ucha.

- Niedługo odwzajemnisz mój pocałunek, obiecuję ci to.- wyszeptał mi do ucha i przygryzł jego płatek.

Cmoknął mnie jeszcze w usta i odszedł jak gdyby nigdy nic, zostawiając mnie w kompletnym szoku i osłupieniu. Co to było?


Cześć!
Uuu, dzieje się, oj dzieje! :D
Proooszę, komentujcie misie, bo jakoś mi tak smutno jak widzę same 0 przy komentarzach... :c

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 5


Miałam ochotę rozwalić wszystko co znajduję się w moim pokoju, byłam po prostu wściekła. Okej, ja rozumiem, że ojciec kocha tą swoją firmę, ale kurwa bez przesady! Co to ma do cholery jasnej być?! Ja i Styles?! Oni chyba sobie kurwa żarty robią. Ja go nienawidzę,a tu proszę, mam być jego dziewczyną? Chyba zaraz się zabiję! Zrobiłabym wszystko dla ojca, tak jak mu już kiedyś powiedziałam, ale nie może mnie zmuszać do czegoś takiego! Co to kurwa średniowiecze, że będzie mi partnerów wybierał do cholery?! Zaraz chyba zwariuję!

- Mogę?- do mojego pokoju wszedł Ibrahim.

- Po co się do cholery pytasz, skoro już wlazłeś?- odpowiedziałam zdenerwowana.

Nie byłam zła na Ibrahima tylko oczywiście na mojego ojca... muszę się uspokoić, nie mam w zwyczaju wyładowywać swoje nerwy na innych. Mój brat usiadł na moim łóżku i zamknął w swoich stalowym uścisku.

- Czemu on mi to robi? Przecież wie jak bardzo nienawidzę Harry'ego.- syknęłam.

- Miałem ci nie mówić ale...- zawahał się na chwilę, po czym kontynuował.- Pan Styles ma problemy z Harry'm, a nasz tata z firmą. Uzgodnili, że obaj sobie pomogą, ty masz jakoś ogarnąć młodego Styles'a a on w zamian za to pomoże ojcu z firmą.- wytłumaczył, a ja się od niego odsunęłam.

Jak ma kurwa problemy z synkiem to niech go do jakiegoś poprawczaka albo lepiej do psychiatryka weźmie, a nie ja mam mu pomóc. Z resztą jak?! Co ja mam mu zrobić, hę? Dać dupy, czy co? To jest naprawdę mocno popieprzone.

- On jest tym tak samo zaskoczony jak ty, uwierz mi. Lepiej chodźmy na dół i porozmawiacie o tym na spokojnie.

- Nie chcę...- zaczęłam, ale on skutecznie mi przeszkodził.

- Lucy.- powiedział ostrym tonem i surowym spojrzeniem.

- Okej, okej...-uniosłam ręce w geście obrony i zeszłam z bratem na dół.

Loczek siedział nieźle wkurwiony przy stole, a kiedy usiadłam na moim poprzednim miejscu, na przeciwko niego, spojrzał na mnie gniewnie, a jego oczy momentalnie pociemniały jeszcze bardziej. Ogarnij się psycholu, co ja ci do cholery zrobiłam..?

- Lucy, Harry. Musicie zrobić to dla własnego dobra i dobra firm...- odezwał się Pan Styles.

- Własnego dobra?!- krzyknęłam wkurzona.- Przy tym debilu to ja w psychiatryku wyląduję, albo po pełnie samobójstwo!- miałam już tego serdecznie dość.

Chłopak na przeciwko prychnął i ponownie uniósł na mnie spojrzenie swoich szmaragdowych tęczówek. - Sama kurwa nie jesteś lepsza. Ja przynajmniej staram się być miły, a ty non stop zachowujesz się jak suka.- warknął, a ja miałam ochotę go uderzyć.

- Ja?- zmarszczyłam oczy i kontynuowałam.- To ty zachowujesz się jak jakieś cholerny dupek!- podniosłam głos.

- Uspokójcie się.- do rozmowy dołączył mój tata.- Później ci wszystko wytłumaczę Lu.- kontynuował spokojnie mój ojciec. - a teraz idźcie do twojego pokoju i przemyślcie to.

Zamknęłam oczy, próbując się nieco uspokoić. On sobie chyba jaja robi...

- Nigdzie. Z. Nim.Nie.Idę.- wysyczałam przez zęby.

- Lucindo.- warknął mój ojciec, a ja wstałam od stołu z Harry'm i poszliśmy do mojego pokoju.

Usiadłam na moim łóżku, a on stał na środku pomieszczenia przypatrując mi się uważnie.

- I co się tak gapisz?- mruknęłam a on podszedł i usiadł koło mnie.

Jego specyficzny zapach dotarł do moich nozdrzy, a ja od razu się uspokoiłam. Cholera, on nie może tak na mnie działać! Co tu się dzieje?!

- Mi też to nie odpowiada, ale możemy zrobić tak.- odezwał się po chwili ciszy, a wzrok utkwiony miał w jednym punkcie przed sobą.

- Jak?- zapytałam i spojrzałam na jego profil. Można powiedzieć, że jest perfekcyjny. Oczywiście z wyglądu, bo charakter ma straszny...

- I co się tak gapisz?- wywróciłam na niego oczami i odwróciłam od niego wzrok.

- Możemy udawać przed rodziną.- zaproponował,a mi się to spodobało.

- Dobrze.- zgodziłam się z nim.

- Czyli teraz wychodzimy do ojców i co?- spojrzał na moją twarz i oblizał swoje wargi, patrząc na moje usta, przez co poczułam się bardzo niekomfortowo.

- Noo...- westchnęłam i przeczesałam dłonią włosy.- Nie możemy wyjść i tak po prostu powiedzieć, że się kochamy i te inne pierdoły.- skinął potwierdzająco głową.- Myślę, że możemy tak iść i powiedzieć z wieeelką niechęcią, że możemy spróbować.

- Jesteś mądrzejsza niż myślałem.- uśmiechnął się lekko i wstał.

- Nie doceniłeś mnie.- wyszczerzyłam się, a on zachichotał cicho, na co moje serce przyśpieszyło swoją prace. Co do cholery?

- Idziemy?- zapytał.

- Idziemy.- skinęłam lekko głową i zeszliśmy na dół.


Przepraszam, że taki krótki, ale mam zagrożenie z fizyki i cudem udało mi się zabrać lapka. Dlatego też nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Mam 3 tygodnie na poprawienie tego...
Do napisania. :)
P.S zmieniłam fabułę. Teraz Lily Collins jest Lucy zamiast Danielle. :)
Z resztą sami sprawdźcie. c:

wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 4



- Wszystko w porządku?- zapytał Niall.

Nadal stałam w tym samym miejscu patrząc w kierunku, w którym odszedł Harry.Nie rozumiem dlaczego moje ciało tak na niego reaguje... nie powinno tak być... ja go nienawidzę !

- T-tak.-odpowiedziałam skołowana.

- Musisz iść na zajęcia, za 2 minuty dzwonek.

- J-jasne, już idę.- potrząsnęłam lekko głową, chcąc pozbyć się tego wszystkiego z moich myśli i ruszyłam w stronę klasy.

Otworzyłam drzwi do klasy i usiadłam na swoim miejscu przed tymi debilami... byłam cała roztrzęsiona, nie wiem w ogóle co się ze mną dzieje.

- Lucy?- głos Harrego wyrwał mnie z moich rozmyślań.

- C-co?- zająknęłam się.

- Słuchałaś mnie?- powiedział rozbawiony.

- N-nie.- ja pierdziele, przestań się jąkać idiotko...

- Mówiłem o tej kolacji...- zaczął ale mu przerwałam.

- Skończ z tym idioto, nie mam zamiaru cie słuchać.- zmrużyłam zdenerwowana oczy i odwróciłam się od niego.

- Okres masz czy co..?- odezwał się po chwili zdezorientowany.

- Nie twój zasrany interes.

- Jezuu, wyluzuj...

- Spieprzaj.

Na wszystkich lekcjach nie mogłam się skupić, cały czas myślałam nad zachowaniem bruneta, a na dodatek przychodzi dzisiaj... super, po prostu kurwa zajebiście! Wyszłam ze szkoły i szłam w kierunku samochodu mojego brata, ale ktoś złapał mnie za ramię i odciągnął na tyły szkoły.

- Co do cholery...- mruknęłam kiedy zobaczyłam blondyna.

- Idziemy dzisiaj na pizzę?- zapytał , zaciągając się swoim papierosem.

- Nie mogę, Niall... Harry i jego ojciec przychodzą na kolację i nie uda mi się wyrwać...

- Uuu, będzie seks.- uśmiechnął się głupio, a ja szturchnęłam go łokciem w ramię.

- Nie, nie będzie.- spuściłam głowę i wpatrywałam się w swoje trampki.- Tak w ogóle to po co mnie tu zaciągnąłeś?- zapytałam.

Niebieskooki zrobił minę w stylu "naprawdę nie wiesz?" i zgniótł butem wypalonego papierosa.

- Chyba musiałem zapalić.

- Aaa, no przecież...

- Coś z tobą dzisiaj nie tak...- zlustrował mnie wzrokiem i uśmiechnął się lekko. - to przez ten mały incydent z Harrym prawda?

- Nie! Pojebało cie?!- krzyknęłam.

- Oj Lucy, Lucy.. oby dwoje wiemy, że to przez niego.- uśmiechnął się jak idiota i odszedł.- Widzimy się jutro!- krzyknął jeszcze i zniknął za rogiem jakiegoś budynku.

- Ile można czekać..?- odezwał się znudzony Ibrahim, kiedy weszłam do jego czerwonego Ferrari.

- Gadałam z Niall'em...

- Yhyy... jak nie Harry to Niall?

- Tylko, że Ni to mój przyjaciel, a ten palant... to palant.- powiedziałam zdenerwowana. - A tak btw to wiesz, że przychodzi dzisiaj na kolacje?- zapytałam.

- Niall?

- Nie, Harry...

- Ah, tak wiem.

Żadne z nas nie odezwało się już słowem przez resztę drogi, weszłam do domu witając się z panią Rose naszą gosposią i przeszłam do kuchni.

- Tata?- otworzyłam szeroko oczy nie dowierzając... co on tutaj robi? Nigdy nie jest tak wcześnie w domu.

- Cześć córeczko.- pocałował mnie w czubek głowy i mocno przytulił.

- Co ty tu robisz tak wcześnie?- zapytałam nadal będąc w lekkim szoku.

- Muszę przygotować się do kolacji, z resztą ty też. Pan Styles z synem przyjdą o dziewiętnastej, masz 2 godziny, idź się szykuj.- mówił pchając mnie delikatnie w stronę schodów.

- No okej...- mruknęłam i poszłam na górę.

Wzięłam gorący 30 minutowy prysznic, który troszeczkę mnie zrelaksował, owinęłam swoje mokre ciało i włosy w ręcznik i wyszłam, żeby poszukać czegoś do ubrania.

- Mogę ubrać spodnie?!- krzyknęłam do taty, który był gdzieś w domu, chuj z nim, nie ważne gdzie był, ważne, że był w domu.

- Nie! Ubierz sukienkę!- okrzyknął, a ja westchnęłam zdenerwowana.

Nienawidzę nosić sukienek! To najgorsze co może być... Przekopałam całą szafę i znalazłam moją najładniejszą sukienkę, jaką tylko posiadam i ją na siebie nałożyłam.

Do tego parę czarnych szpilek i wyglądałam całkiem dobrze. Zrobiłam mój standardowy makijaż, ale dodałam do niego czarny i kremowy cień do powiek i delikatną kreskę na powiece. Włosy rozpuściłam, podkręcając lekko końcówki i stwierdziłam, że wyglądam ładnie. Gdy już skończyłam, spojrzałam na zegarek... zostało mi jeszcze 30 minut. Zeszłam do kuchni, gdzie pani Rose przyrządzała dania na kolację... nic tu po mnie, gotować nie umiem, więc na pewno jej się tu nie przydam. Swoją drogą, gdzie Ibrasiek i Salim? Ja pierdziele, chodzę w tych szpilkach kilka minut, a moje nogi już mnie bolą od tego gówna... poszłam do pokoju mojego starszego brata, a tam zastałam trójkę moich najukochańszych facetów, nie umiejących zawiązać sobie krawatów.

- Serio? - odezwałam się rozbawiona, a wtedy wszyscy odwrócili się w moja stronę.

- To nie jest takie łatwe!- powiedział udając naburmuszonego Salim.

- Co ja tu z Wami mam...- mruknęłam i podeszłam do mojego młodszego brata, pokazując mu jak wiąże się krawaty.

- Chodź tato.- podszedł do mnie, a ja zawiązałam mu krawat, co zrobiłam też Ibrahimowi.

- Co my byśmy bez ciebie zrobili.- odezwał się najstarszy z nich.

- Zginęlibyście.- mrugnęłam do nich i zeszliśmy wszyscy na dół.

Wszyscy uwaliliśmy się w salonie na kanapie, oglądając jakiś film i czekając na naszych gości. Kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi natychmiast zerwaliśmy się z kanapy i stanęliśmy w rządku, a tata poszedł otworzyć drzwi po chwili wracając z Panem Stylesem i jego synem. Kiedy Harry zlustrował mnie wzrokiem przygryzł dolną wargę i oblizał usta, rzygać mi się chcę! Byłam tak zestresowana, w sumie nawet nie wiem czym, no ale never mind...

- Dobry wieczór.- mężczyzna przywitał się ze wszystkimi uściśnięciem dłoni, a mnie lekko przytulił.- Ależ wyrosłaś, pamiętam jak byłaś takim małym knypkiem i popylałaś wszędzie w pampersach.- zaśmiał się a ja razem z nim.

Lubiłam pana Styles'a, znam go od dziecka i zawsze był dla mnie taki miły. Szkoda tylko, że z jego synem nie mogę dojść do porozumienia...

- Cześć.- podszedł do mnie Harry i lekko się uśmiechnął.

Był ubrany w czarne, obcisłe jeansy, białą koszulę i tego samego koloru co spodnie marynarkę. 

- Hej.- odpowiedziałam i spuściłam wzrok.

- Ślicznie wyglądasz, ale to nic nowego.

- Dzięki. Ey, czy ty próbujesz ze mną flirtować?- zaśmiałam się, a do mnie dołączył brunet.

- Z tobą? No co ty Pitts.- szturchnęłam go lekko w ramię, a on potarł to miejsce ręką, udając, że go to bolało. Głupek..

Wszyscy usiedliśmy przy stole, zaczynając kolacje. Oczywiście... siedziałam na przeciwko Harrego i oby dwoje jak małe dzieci, kopaliśmy się pod stołem nogami. On w cale nie jest taki zły jak jestem z nim teraz przy kolacji, ale w szkole zachowuje się jak kompletny debil, nie wiem może on ma rozdwojenie jaźni czy coś? 

- Lucy, Harry.- odezwał się mój ojciec.

- Tak?- odpowiedzieliśmy w tym samym czasie, a mój wzrok przeniosłam na mojego starszego brata, które uśmiechnął się do mnie blado. O co tu do cholery chodzi?

- Mamy do was sprawę i nie chcemy słyszeć żadnych sprzeciwów.- dodał tata Harrego, a ja zbladłam, co tu się dzieje?

- Musicie być parą. Nie obchodzi nas to, czy będziecie udawać to, czy nie, ale musicie pokazywać się ze sobą jako para.- mój widelec wypadł mi z rąk i uderzył o talerz. 

- Ale, że chłopak i dziewczyna?- zapytał brunet.

- Tak.-orzekł jego ojciec.

Spojrzeliśmy na siebie z Harrym i mogę spokojnie powiedzieć, że on też był tym zaskoczony, bo pobladł tak samo jak ja. Co tu się do kurwy dzieje?!

- Nie ma takiej pieprzonej mowy!- krzyknęłam podnosząc się ze swojego miejsca.

- Lucy usiądź i się zachowuj.- odezwał się surowo mój ojciec.

- Mam to w dupie! Nie mam zamiaru nawet udawać , że ten palant to mój chłopak!- odeszłam od stołu i pobiegłam do mojego pokoju. 

Nie ma takiej pieprzonej mowy, po prostu nie! 


I od tego momentu zaczyna się cała akcja. :)
Komentujcie itd. :)
Ronnie. ☼


poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 3



Minęły już 2 tygodnie odkąd chodzę z Harrym na tą samą uczelnię. Dzisiaj poniedziałek, czyli mam zajęcia z tym debilem... Jego i Zayna głupota nie ma końca... prościej mówiąc; są pojebani. Na zajęciach po prostu nie da się skupić, bo ci idioci siedzący za mną cały czas mnie wkurwiają... nie da się tu kurwa wytrzymać, jeszcze kilka tygodni, a wyląduję w szpitalu psychiatrycznym! Przez ten czas zdążyłam zaprzyjaźnić się z Niall'em, który jak się okazało jest gejem, ale nic mi to nie przeszkadza, blondyn jest moim najlepszym przyjacielem i cieszę się, że go poznałam.

Była siódma rano, a ja przygotowywałam się do szkoły, ubrałam się w czarne poszarpane po całej długości spodnie i czerwoną koszulę w kratę, a do tego czarne trampki. Mój makijaż nie był jakiś wymyślny, odrobina błyszczyku na usta i wytuszowane rzęsy, a włosy zostawiłam tak jak były, nienawidziłam tego siana na mojej głowie...

Zeszłam na dół, gdzie zastałam Salima i Ibrahima siedzących przy wyspie kuchennej, nie ogarniam mojego brata... jest już 7:30 do cholery, a mój młodszy brat ma na 8:00 do szkoły! Wyjęłam z szafki miskę, nalałam do niej mleka i wsypałam musli (moje typowe śniadanie) i zaczęłam jeść.

- Sali, masz zamiar iść dzisiaj do szkoły?- podniosłam na niego wzrok i lekko uniosłam brew.

- Taa...- mruknął, odszedł od stołu i poszedł na górę...

Co mu do cholery jest? Przeważnie z rana jest marudny i w ogóle, ale bez przesady...

- Co mu jest?- zapytałam Ibrahima robiącego mi kanapki do szkoły. Jejuuu, kocham cię braciszkuu!

- Znowu pokłócił się z ojcem...- powiedział cicho, nie przestając kroić pomidora.

Westchnęłam głośno i wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Niall'a.

- Cześć Ni.- przywitałam się radośnie.

- Hej Lu.- odpowiedział mi równie radosnym głosem.

- Mam nadzieję, że po mnie podjedziesz, nie chce mi się zapieprzać do szkoły taki kawał...

- Już jadę, będę za 5 minut.

- Dzięki Ni, wiesz, że cie kocham, prawda?

- Jasne, jasne..- zaśmiał się po czym kontynuował.- Pa.- nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ się rozłączył.

Tak jak powiedział był u mnie w domu po 5 minutach. Niall był bardzo przystojny, ma śliczne niebieskie oczy, blond włosy w kompletnym nieładzie, co dodaje mu dużo uroku, jest całkiem wysoki i dobrze zbudowany. W życiu nie powiedziałabym, że jest homoseksualny, no ale cóż, życie lubi zaskakiwać c'nie?

- I jak tam sprawy z panem Haroldem?- zapytał złośliwie.

- Daj spokój...- mruknęłam.- mam dosyć jego i tego całego Zayna, nie mogę się skupić na lekcji...

- Wiem, że są seksowni, no ale...- zaczął, ale mu przeszkodziłam.

- Nie o to chodzi! Cały czas gadają i mnie zaczepiają...

- Tak, tak...- uśmiechnął się zadziornie i do mnie mrugnął... ja pierdziele, z kim ja się zadaję..?

Po chwili blondyn zatrzymał się przed szkołą, parkując swoje czarne BMW i wyszliśmy z samochodu.

- Jakie masz pierwsze zajęcia?- zapytał mój przyjaciel.

- Ze śpiewu z tymi debilami. Ostatnią lekcje mamy razem, tak?

- Yhym, seksiak na dwunastej.- powiedział patrząc się na osobę za mną.

Odwróciłam głowę i o mało co nie wpadłam na klatkę piersiową Harrego, jenyy, czego on ode mnie chce?

- Czego chcesz?- powiedziałam znudzona.

- Ciebie także miło widzieć Lucindo.- uśmiechnął się.

- Oh zamknij już morde...- spojrzałam znudzona na jego twarz, a on skanował spojrzeniem całe moje ciało.

- Ładnie dziś wyglądasz.

- Czego chcesz?

- Chciałem Ci tylko powiedzieć, że widzimy się dzisiaj wieczorem.- mrugnął do mnie i zaczął odchodzić.

Stałam w szoku przez kilka sekund, jak to wieczorem, co mu odjebało?! Podbiegłam do niego szybko i chwyciłam za ramię.

- Harry, o co ci chodzi?- chłopak odwrócił się twarzą do mnie, nachylił się nade mną, a ja poczułam na twarzy jego gorący, miętowy oddech. Wstrzymałam oddech, a moje ciało zesztywniało na to, jak blisko się mnie znajduję.

- Przychodzę z tatą na kolacje do ciebie.- szepnął do mojego ucha, a przez moje ciało przeszedł jakiś dziwny dreszcz.- Oddychaj skarbie, oddychaj.- ponownie wyszeptał mi do ucha, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł, a ja zdałam sobie sprawę z tego, że wstrzymywałam oddech.

Nie powinnam tak na niego reagować... przecież ja go nienawidzę...


Przepraszam, że taki krótki, ale to dlatego, że kolejny będzie długi, a mi nie chciało się pisać tak długiego rozdziału na raz, więc podzieliłam go na 2 części. :)
Mam nadzieję, że Wam się podobało i proszę o komentarze! :>
Jeśli będą błędy to bardzo przepraszam, ale mam dzisiaj jakiś okropny dzień i nie chce mi się sprawdzać rozdziału.. xdd
Do napisania, Ronnie. :)

środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 2

Pech, a raczej nauczyciel Ferguson chciał, abym usiadła przed Stylesem i jego szanownym kolegą... Jak ja tu wytrzymam?

- Ey Lucy?- odezwał się Mulat kiedy nauczyciel wyszedł z klasy.

- Czego chcesz?- odwróciłam się i powiedziałam znudzona... 

Chcę mieć dobre oceny, a zwłaszcza z tego przedmiotu, ponieważ kocham śpiewać i to w zasadzie jedyna rzecz, dzięki której jeszcze żyje. Nie mam żadnej depresji, nie tnę się, czy coś ten teges, bo uważam, że problemy należy rozwiązywać i być silny, ale u mnie w domu nie da rady. Po śmierci mojej mamy, mój tata pogrążył się w pracy i nie ma dnia, kiedy przychodzi do domu przed 22. Oprócz mnie tata ma jeszcze dwójkę dzieci; Ibrahima i Salima. Ibrahim jest ode mnie starszy o 2 lata a Salim młodszy o 4. Moja mama oddała swoje życie za Salima, zmarła przy porodzie. Mogła wybierać; swoje życie lub życie Sali'ego i wybrała drugą opcję. Chłopcy swoje imiona zawdzięczają mamie, która była Muzułmanką i bardzo chciała, aby jej dzieci miały imiona z tej kultury. Mój ojciec jest chrześcijaninem, więc chciał, aby chociaż jedno jego dziecko nazywało się "normalnie" i tak o to wyszło moje  imię, którego nienawidzę. 
- Ey mała, słuchałaś mnie?- z mojego zamyślenia wyrwał mnie ten pajac.
- Ojej, przepraszam ale wcale nawet nie próbuję.- powiedziałam zdenerwowana.
- Grasz niedostępną, tak?- Mulat oblizał usta i pochylił lekko w moją stronę.
- Uwierz mi, tutaj nie trzeba nic grać.- odpowiedziałam zniesmaczona.
Mulat westchnął po czym ponownie się odezwał... Jejuu, nie możesz zamknąć tej mordy..? Ugh, w dodatku Styles gapił mi się w cycki, no po prostu zajebiście...
- Ja jestem Zayn.- wskazał palcem na siebie.- a ten debil tutaj, to Harry.- kiwnął głową wskazując Stylesa.
- Znam go i sądzę, że oby dwoje jesteście niedojebami, rodzice się chyba nie postarali...- zlustrowałam ich od góry do dołu kpiącym wzrokiem. Gdzie jest ten pieprzony Ferguson? Rucha jakąś babke w kiblu, czy co?
- U ciebie to rodzice chyba aż za bardzo chcieli, bo buźkę to Ty masz niewyparzoną.- uśmiechnął się jak mu tam, Zayn? Tak, chyba Zayn.
- Dobra stary, zamknij się już.- Styles szturchnął łokciem tego drugiego i odwrócił wzrok.
- Zaraz, zaraz. Znasz Stylesa?- wytrzeszczył oczy i uśmiechnął się dziwnie, ja jebie... jaki zapłon...
- Taa, od liceum...- wtrącił Harry.
- Była twoją laską?- zwrócił się do zielonookiego, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Że ja- wskazałam na siebie nadal się śmiejąc.- i on?- wskazałam na bruneta i jeszcze głośniej zaczęłam się śmiać.- chyba cię pojebało chłopczyku.- kontynuowałam już bardziej opanowana, a Harry siedział tylko i przyglądał się całej rozmowie.
- Styles ma dużo lasek, tak tylko pytam.
- Ja i on nienawidzimy się od liceum.
- Kto się czubi, ten się lubi.- poruszał zabawnie brwiami, a Styles posłał mu mocnego kuksańca w ramię.
Do klasy wszedł Ferguson, a ja miałam ochotę podziękować bogu. Lekcja trwała jeszcze jakieś 15 minut. Nie robiliśmy nic ciekawego, bo to początek roku. Nauczyciel rozdał tylko plan zajęć, projektów, które będziemy musieli wykonywać i standardowo zasady BHP i te inne pierdoły. Następne lekcje były spokojne , z racji na to że odbywały się bez tych dwóch ułomów. Zajęcia artystyczne były moją ostatnią lekcją, obok mnie usiadł blondyn, chyba farbowany, bo widać było odrosty.
- Nowa?- zapytał z uroczym uśmiechem, oł maj gad, są tu normalni, słodcy chłopcy... przynajmniej jeden.
- Tak.- odwzajemniłam uśmiech. 
Chłopak ubrany był w obcisłe czarne jeansy, trochę luźniejsze w kroku i biały T-shirt z napisem "Crazy Mofos", włosy miał w całkowitym, nieładzie ale wyglądało to całkiem fajnie i dodawało mu uroku.
- Niall Horan, miło mi.- przedstawił się i wyciągnął swoją dużą dłoń w moim kierunku.
- Lucy Pitts, i mnie również miło.- uścisnęłam jego dłoń i spojrzałam w jego niebieskie jak ocean tęczówki. Miał śliczne oczy, czego mu zazdrościłam, ja też mam niebieskie oczy, może trochę bardziej szarawe. Jego oczy były takie ładne, wyraziste, a moje takie puste, bez życia.
- Przepraszam, ale skąd jesteś, bo twój akcent nie brzmi jak ten typowo angielski.- powiedziałam trochę skrępowana.
- Jestem z Irlandii, dokładniej Mullingar, jeśli też chcesz to wiedzieć.- blondyn uśmiechnął się i spojrzał w oczy.
- O kurde! Mam tam dziadków!- powiedziałam podekscytowana.
- To fajnie, za rok w wakacje jak tam będziesz to możemy trzymać się razem. We dwoje zawsze raźniej, c'nie? 
- Jasne! To świetny pomysł, kiedyś jak tam pojechałam to było okropnie nudno i siedziałam całymi dniami na twitterze lub fejsie.
Rozmawiałam z Niallem dopóki do klasy nie weszła pani Moor. Każdy miał wymienić na jakich instrumentach gra i w duchu dziękowałam tacie, że zmuszał mnie do tych wszystkich lekcji gry na instrumentach. Ściślej mówiąc umiem grać na: gitarze akustycznej, klasycznej, basie i tych innych elektrycznych, mandolinie, ukulele, flecie poprzecznym, zwykłym, piccolo, fortepianie, klawesynie, saksofonie, trąbce, rogu, harfie, skrzypcach i perkusji. Lekcja skończyła się w miarę szybko z racji tego, że z towarzystwem Nialla było zajebiście. Ten chłopak to po prostu zajebistość do pierdyliardu kurde, na gitarze gra najlepiej ze wszystkich, co bardzo mi zaimponowało i ogólnie jest zajebisty i chyba nawet mnie lubi. Lekcje się skończyły , a ja wróciłam spokojnie do domu. Pierwszy dzień zaliczony.
- Ibrahim, Sali, jesteście już?- krzyknęłam wchodząc do willi. Tak, mój tata zyskał fortunę poprzez całkowitemu oddaniu się pracy, no i teraz jest milionerem.
- Tak Lu, jesteśmy. - powiedział Salim schodząc ze schodów.
- A gdzie Ibrasiek? - nazywaliśmy tak Ibrahima, żeby go wkurzyć, co zawsze działało.
- Pewnie siedzi u siebie.- odparł wzruszając ramionami.
Weszłam po schodach kierując się do pokoju mojego starszego brata, mając nadzieję, że tam jest i na szczęście był. Leżał na łóżku oglądając mecz. Typowe zajęcie Ibrahima...
- O, hej Lu. Jak tam pierwszy dzień na uniwerku?- położyłam się na łóżku mojego brata, opierając głowę o jego klatke piersiową i mocno się w niego wtulając.
 Kocham Ibrahima, zawsze pomaga mi kiedy mam problem, pociesza... chyba tylko on jedyny jeszcze się o mnie martwi. Po śmierci mamy wszystko się zmieniło. Kiedyś byliśmy jak typowe rodzeństwo; cały czas się biliśmy, kłóciliśmy itd. ale kiedy mama odeszła wszystko się uspokoiło. Mieliśmy w zasadzie tylko siebie. Tata nie chciał nawet patrzeć na Salima, bo uważał, że to przez niego mama umarła i tak też jest dzisiaj, więc to my musieliśmy zająć się niemowlakiem, staliśmy się dorośli w tak młodym wieku, zachowujemy się właściwie jak małżeństwo, do tej pory opiekujemy się Salimem, który ma 14 lat. Ibrahim jest przystojnym mężczyzną, ma ciemnie, prawie czarne oczy, brązowe włosy, jest nieźle umięśniony, regularnie ćwiczy na siłowni, czemu zawdzięcza swój idealnie wyrzeźbiony sześciopaczek na brzuszku, no i jest Mulatem. Jest bardzo podobny do mamy, z resztą jak Salim, ja jestem bardziej podobna do taty, mam jasne brązowe włosy, szaro-niebieskie oczy, jestem blada jak ściana i chuda jak patyk. Jedyne co mam po mamie to idealne kobiece kształty.
- Wszystko jest spoko, nawet znalazłam sobie kumpla, ale... no właśnie zawsze jest jakieś ale.
- Co jest?- podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
- Styles też się tam uczy i mamy ze sobą zajęcia i jeszcze jego ziomek się do mnie przypieprzył.
- Cholera, ignoruj ich, a ten drugi to pewnie na cycki i dupe leci, zgadłem?- zaśmiał się i mocniej do siebie przytulił.
- Taaak, jak większość tych wszystkich pedałów...
- Nie martw się, dasz sobie radę. Liceum przetrwałaś, to tu też sobie poradzisz.- pocałował mnie w czubek głowy i dalej oglądaliśmy mecz. 
Nie wiem nawet kiedy, ale moje powieki stały się ciężki i po 30 minutach meczu usnęłam wtulona w ciało starszego brata.

No to mamy rozdział 2! :) 
Błagam, komentować ludzie! 
Mój tt:
@BlackRebel_Vera

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 1

Cześć!
Nazywam się Lucy, mam 18 lat i jestem na pierwszym roku studii muzycznych. Od początku liceum rywalizuje z głupim cwelem Harrym Stylesem, jest on starszy ode mnie o rok i jak Boga kocham; jest największym dupkiem na świecie, a pech chciał, że jego ojciec jest kumplem mojego... Nie widzieliśmy się rok przez to, że skończył liceum i poszedł na jakieś studia... z resztą, never mind , ważne , że się od niego uwolniłam fuck jeah. Dzisiaj jest 1 wrzesień, żegnajcie wakacje witaj uniwerku... szłam sobie spokojnie korytarzem kierując się na moje pierwsze zajęcia, aż tu nagle jakiś niedojebany  pedał we mnie wlazł i wytrącił mi wszystkie książki z rąk, no po prostu zajebiście! 
- Pitts?- zapytał wytrzeszczając oczy.
God please no! Nie, to się do cholery nie dzieję naprawdę, Jezuus, muszę chyba zmienić uniwesytet. Rok! Tylko rok spokoju miałam od tej cioty... błagam Boże oszczędź mi tych cierpień.
- No to pięknie, pan Harry niedojebany Styles?- zabiję ojca, po co on mnie tu zapisywał... szykujcie mi lub jemu grób, bo jak nie zabiję jego, to przyżekam,że zabiję siebie!
- A już myślałem, że wyrosłaś na grzeczną dziewczynkę Lucindo.- uśmiechnął się zadziornie, wiedział jak działa na mnie moje pełne imię.
- Jeszcze raz użyj mojego pełnego imienia, a pozbawie cię twojego i tak i tak małego fiuta.- powiedziałam groźnie mrużąc oczy, mówiłam już, że go nienawidze? Nie? To już mówię; nienawidzę go!
- Skąd wiesz, że jest mały?
- To oczywiste Styles, nie muszę nawet patrzeć, żeby to wiedzieć.- zlustrowałam go spojrzeniem od góry do dołu i trzeba było mu przyznać, był przystojnym chłopakiem, ale jego charakter był zjebany i jedyne do czego on się nadaje to wkurwianie mnie.
- Jak chcesz to mogę ci pokazać.- poruszał zabawnie brwiami i zaczął odpinać pasek od spodni!
- Nie, nie , nie! - krzyknęłam i odwróciłam się do niego plecami.
- Nie wiesz co tracisz.
- Nic nie tracę, w tym leży cały problem.
- To co kolejne lata naszego życia będziemy przenaczać na kłótnie i rywalizacje, czy może rozejm?- powiedział owijając swoją ręke wokół moich ramion.
W głowe się uderzył czy co? Harry Styles proponuję rozejm?
- Najpierw przestań być niedojebem i dupkiem, wtedy możemy o tym pogadać.
- Oj no weź Lucy, nie bądź kurwą.
- A ty kutasem, odwal się Styles.
- Zapomniałaś, że mój tata wykupił tą uczelnię? Jesteś na mnie skazana kotku.- mrugnął do mnie i oparł się ramieniem o ścianę.
- Fajnie, poproszę tatę, żeby mnie stąd wypisał.
- Nie jestem chyba aż taki zły..
- Uwierz mi , że jesteś aż tak popieprzony.
- Nie to nie, You wanna fight , I bring a war. ( Chciałaś walczyć, Ja doprowadzę to do wojny. )
- Pieprz się.
- Uwierz mi, że będę.
- Fajnie, a teraz spieprzaj.
- Mamy razem zajęcia ze śpiewu, jesteś na mnie skazana kochanie. - mrugnął do mnie i skierował się do sali na końcu korytarza. Sala 206, moje zajęcia ze śpiewu właśnie tam będą się odbywać, świetnie... 
Poszłam w kierunku sali i pchnęłam drzwi wchodząc do niej. Styles siedział obok jakiegoś Mulata i mogłam stwierdzić, że się lubią, bo cały czas śmieli się i gadali.
- O! Panna Pitts, nareszcie jesteś! - krzyknął nauczyciel podchodząc do mnie i ciągnąc za ręke na środek sali. - To jest nasza nowa uczennica, podobno pięknie śpiewasz, to prawda?
- Skoro tak mówią to pewnie tak... 
- Jak się nazywasz?
- Lucy.
- A więc Lucy, zaśpiewaj nam coś. 
Zaczęłam śpiewać piosenkę Ed'a Sheerana'a I See Fire. Wszyscy w klasie zrobili się cicho, nawet Styles i ten jego kumpel, wszyscy patrzeli na mnie z podziwem,a ja dalej śpiewałam, myślałam, że ten cały nauczyciel zaraz się rozryczy, God, naprawdę aż dobrze mi poszło? Wszyscy zaczęłi klaskać,a niektórzy nawet gwizdać.
- Nie dość, że dobra dupa, to jeszcze tak śpiewa.- krzyknął Mulat siedzący z Harrym.
- Nie dość, że idiota to jeszcze dupek.- mrugnęłam do niego, a on wytrzeszczył oczy, a potem uśmiechnął się zadziornie... to będą długie studia...
                                                                                    ~*~
*Cytat z Black Veil Brides - Heart of fire.
No to mamy 1 rozdział! :'D No ff zryje Wam mózgi, obiecuję Wam to, więc szykujcie się na totalną miazgę! Na początku będzie właśnie tak jak tu, ale z czasem zacznął się do siebie zbliżać itp. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, i że ktoś będzie czytał te moje wypociny. :'D Wpadajcie też na Where Do Broken Hearts Go. :)