niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 6


Zeszliśmy na dół, gdzie zastaliśmy naszych ukochanych ojców (czujecie ten sarkazm?), którzy zawzięcie o czymś dyskutowali, ale kiedy weszliśmy nagle ucichli. Nie mam pojęcia jak to ma wyglądać... Nie wiem co się ze mną dzieje, moje ciało zupełnie inaczej reaguje na loczka niż kiedyś. Jeszcze rok temu jak o nim pomyślałam chciało mi się rzygać a teraz..? Kiedy czuję jego zapach lub jego obecność uspokajam się, to tak jakbym czuła się bezpieczna czy coś, ale... jak? To wszystko jest nienormalne. Wszystkie dziewczyny na uczelni prawie że biją się o niego a ja robiłam wszystko, żeby trzymać się od niego z daleka... może to przed obawą, że mogłabym się w nim zakochać..? Dużo rzeczy słyszałam na jego temat, ale nigdy nie wiedziałam czy to prawda. Okay, wiedziałam, że on nie jest grzecznym chłopcem, ale rzeczy, które o nim słyszałam są naprawdę odpychające. Mówią, że jego rodzice nie dają sobie z nim rady, że pije, pali, w co nie wierzę, bo odkąd tylko pamiętam brzydził się palenia i narkotyków, a tu takie plotki słyszałam, że głowa mała. Nigdy nie widziałam, żeby palił... idiotko, przecież nie paliłby w szkole...- dodała moja podświadomość. W sumie racja, kto normalny chodziłby po szkole z fajką w ustach..? Może on robi to samo co Niall? Z resztą co mnie to, niech sobie pali, co to mnie ma niby obchodzić? Od jakichś pięciu minut jest twoim chłopakiem- wtrąciła moja już znienawidzona podświadomość. Nie, nie, nie. On nie jest moim pieprzonym chłopakiem. Mam tylko udawać dla dobra firmy mojego taty. Tyle lat pracował na to wszystko i teraz nie pozwolę, żeby to wszystko mu się zawaliło. Choćbym miała być ze Stylesem. W sumie jest tego jeden plus, Harry jest przystojny i to mu trzeba przyznać. Kiedy byliśmy dziećmi zawsze się z nim bawiłam, jeszcze była jego siostra Gemma, której zawsze dokuczaliśmy. Kiedyś było zupełnie inaczej... Wtedy go lubiłam... wszystko zmieniło się po śmierci mojej mamy. Przestaliśmy się tak często widywać, aż w końcu straciliśmy kontakt i zaczęła się nienawiść. Myślę, że ona z czasem się zmniejszyła, bo teraz przynajmniej możemy jakoś ze sobą rozmawiać a wcześniej albo na siebie wrzeszczeliśmy albo omijaliśmy szerokim łukiem. Brakowało mi go... Był moim jedynym przyjacielem, a po śmierci mojej mamy byłam całkowicie zagubiona, straciłam matkę i jedynego przyjaciela. Potem zaczęłam go nienawidzić i to chyba właśnie przez to, że zostawił mnie w najgorszym momencie mojego życia, wtedy, kiedy potrzebowałam go najbardziej.

- I jak?- odezwał się mój tata.

- Postanowiliśmy...- zaczął loczek i spojrzał na mnie.- Że będziemy razem.- Oczywiście tylko i wyłącznie dla dobra firmy pana Pitts'a.- dodał szybko.

Spuściłam głowę i przypatrywałam się podłodze, jakoś wydała się mi bardziej interesująca od rozmowy, który prowadził Harry z naszymi ojcami. Gdyby moja mama tu była, nie pozwoliłaby mojemu tacie na to wszystko... ale jej tu nie ma... i  nigdy nie będzie...

- Widzimy się jutro.- wzdrygnęłam się zaskoczona. Harry szepnął mi do ucha i musnął delikatnie mój chłodny policzek swoimi gorącymi wargami, a mi zrobiło się gorąco i mogłam się wręcz założyć, że moje policzki były teraz nieźle czerwone.

- Na co czekasz, hę?- zapytałam go, kiedy zauważyłam, że nadal nie odchodzi.

- No wiesz... Jesteś teraz moją dziewczyną, więc malutki całus w policzek chyba ci nie zaszkodzi prawda?- zapytał z tym cwaniackim uśmieszkiem, który z chęcią zdarłabym mu z mordy.

- Chyba raczej malutki kopniak w dupę ci nie zaszkodzi, prawda?- odgryzłam mu się.- Nie zapominaj, że mamy udawać palancie.-szepnęłam.

- No właśnie. Przed rodziną, a jak zapewne zdążyłaś zauważyć , oni gapią się na nas, więc pocałuj mnie w ten pieprzony policzek i już sobie idę.-odpowiedział zdenerwowany, a jego oczy pociemniały.

Rzeczywiście się na nas gapili, przestraszyłam się trochę Harrego, to w jaki sposób mówił i to jak jego tęczówki pociemniały ze złości, wprost mnie przeraziły, więc uznałam, że lepiej się z nim nie kłócić i stanęłam na palcach, aby dosięgnąć jego policzka i cmoknęłam go w miejsce, gdzie zawsze pojawiały się jego urocze dołeczki, kiedy się uśmiechał. On jest za wysoki albo to ja jestem za niska...

- Podjadę po ciebie rano i pojedziemy razem do szkoły.

- Nie przesadzaj...- wywróciłam na niego oczami.

- Lucy.- warknął cicho.

- Dobra, tylko nie spinaj tak dupy..-mruknęłam.

Nie odzywając się już ani słowem, odwrócił się na pięcie i wyszedł ze swoim ojcem z domu. Westchnęłam głośno i opadłam na kanapę obok mojego taty.

- Możesz mi to wszystko wytłumaczyć?- odezwałam się po chwili ciszy.

- Przepraszam Lu... Muszę uratować firmę, a to jedyny sposób.- opowiedział cicho i pocałował mnie w czubek głowy.- a teraz zmykaj już spać.- poczochrał moje włosy,na co zaśmiałam się cicho.

- Dobranoc staruszku.- zachichotałam.

- Chyba aż na tak starego nie wygląda, co?- wydął śmiesznie usta.

- Niech ci będzie.- wystawiłam mu język i poszłam na górę.

Kochałam mojego tatę, chociaż zaniedbywał mnie i moich braci, w szczególności Salima, to i tak go kochałam. Rzadko co bywał w domu, ale jak już był, to starał się jak tylko mógł, żeby spędzić z nami trochę czasu.

Weszłam pod prysznic, uprzednio zdejmując ciuchy, gorąca woda najlepiej na mnie działa, wtedy moje mięśnie się rozluźniają, a ja uspokajam. Dzisiejszy dzień, a w szczególności wieczór, był naprawdę trudny i przydał mi się taki gorący prysznic. Ubrałam moją piżamę składającą się z błękitnej koszuli nocnej z jedwabiu i majtek, po czym wskoczyłam pod moją cieplutką kołdrę. Wzięłam telefon i sprawdziłam która godzina, cholera już po jedenastej w nocy... Napisałam do Niall'a jeszcze krótką wiadomość, bo wiem, że lepiej mu się wtedy śpi.

Do Niall:
Dobranoc Ni. xx

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo zaledwie po jakichś 20 sekundach mój telefon zaczął wibrować w moich dłoniach.

Od Niall:
Tobie również Lu. xx

Uśmiechnęłam się delikatnie i odłożyłam telefon na stolik nocny obok łóżka i zasnęłam.


***

Obudziłam się równo o siódmej dzięki jakiemuś geniuszowi, który postanowił zadzwonić do mnie z samego rana. Odebrałam telefon nawet nie sprawdzając kto mówi.

-Tak?-zapytałam zaspanym głosem.

- Dzień dobry!-odpowiedział tak dobrze znany mi głos.

- Cześć Harry...- mruknęłam.

- Chciałem ci tylko przypomnieć, że będę po ciebie za 45 minut, a znając ciebie i to, że prawie zawsze się spóźniasz, postanowiłem zadzwonić i ci o tym przypomnieć.

- Dzięki.- ziewnęłam i wstałam z łóżka.- A teraz pozwól, że przygotuję się do szkoły.

- Oczywiście, do zobaczenia.

- Do zobaczenia...- westchnęłam i rozłączyłam się.

Przebrałam się w czarne jeansy i beżowy, wełniany sweter, do tego założyłam czarne vansy, zrobiłam delikatny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone tak, jak miałam to w zwyczaju. Zostało mi 15 minut na zjedzenie śniadania, świetnie. Zjadłam w trybie ekspresowym moje codzienne śniadanie, czyli muesli z mlekiem i pobiegłam szybko do drzwi, bo Harry już był. Zabrałam swoją skórzaną kurtkę z wieszaka i w biegu otworzyłam drzwi, wpadając na loczka. Kiedy już moja twarz miała spotkać się z marmurową posadzką schodów, poczułam jego dłonie na moich ramionach. Odetchnęłam z ulgą i podniosłam na niego wzrok. Jego wzrok błądził cały czas pomiędzy moimi oczami a ustami, a on sam przygryzł dolną wargę, a mnie ogarnęła nagła ochota pocałowania go. Czkajcie, że łot?! Pocałować?! Lucy, idiotko, co się z tobą dzieję?!

- Już w porządku. Możesz mnie puścić.- uśmiechnęłam się do niego.

- Uważaj trochę.- odpowiedział oschle. Jeju, co ci?

- Przecież wiesz, że zawsze byłam niezdarą.- zachichotałam, a on uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje urocze dołeczki.

- Jedziemy?- zapytał.

- Jedziemy.- odpowiedziałam z uśmiechem i weszliśmy do jego czarnego Ferrari.

Przez całą drogę rozmawialiśmy o tym co działo się w naszym życiu przez ten czas, kiedy nie za bardzo się lubiliśmy. Chciałam wyjść z samochodu, ale zamknął drzwi, dupek. Przeszedł na około do drzwi po mojej stronie, otworzył je i podał mi rękę, żeby pomóc mi wyjść. Z chęcią chwyciłam jego dłoń, bo szczerze nienawidzę tych aut. Mają zbyt nisko podwozie, przez co cholernie trudno z nich wysiąść. 

- Co teraz masz?- zapytał.

- Angielski.- odpowiedziałam zdenerwowana, nie znoszę tego przedmiotu. - A ty?

- Artystyczne...- mruknął.

Brunet postanowił odprowadzić mnie do sali, w której odbywały się moje zajęcia, a wszyscy po drodze dziwnie się na nas gapili ze zdziwieniem wymalowanym na twarzach. Taa... spotkać Pitts i Styles'a razem na korytarzu to coś dziwnego. Kiedy dochodziliśmy już do drzwi od pomieszczenia, w którym odbywał się angielski, zauważyłam Niall'a idącego w naszą stronę, więc chciałam do niego podbiec, ale zanim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch, Harry przyparł mnie całym swoim ciałem do ściany obok, a ręce oparł po obu stronach mojej głowy i mocno w pił się swoimi gorącymi wargami w moje usta. Nie miałam zamiaru oddać mu tego pocałunku, miałam ochotę go uderzyć, ale byłam w zbyt wielkim szoku. Odsunął się ode mnie po chwili, która wydawała mi się wiecznością, po czym zbliżył głowę do mojego ucha.

- Niedługo odwzajemnisz mój pocałunek, obiecuję ci to.- wyszeptał mi do ucha i przygryzł jego płatek.

Cmoknął mnie jeszcze w usta i odszedł jak gdyby nigdy nic, zostawiając mnie w kompletnym szoku i osłupieniu. Co to było?


Cześć!
Uuu, dzieje się, oj dzieje! :D
Proooszę, komentujcie misie, bo jakoś mi tak smutno jak widzę same 0 przy komentarzach... :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz